środa, 29 sierpnia 2012

Kierunek -> Poznań.

Takie tam zrobione z balkonu.


Dawno nic nie napisałam, ale nie zamierzam się z tego powodu jakoś rzewnie tłumaczyć. Było, minęło. Razem z Akiś postanowiłyśmy na samym początku wakacji, że pojedziemy do Poznania, tak więc podreptałyśmy dzisiaj na PKP i kupiłyśmy sobie bilety na jutro. Ciężko było, nie ma co. Potem dowiedziałyśmy się już na zaś z jakiego peronu i toru mamy pociąg, żeby czasem nie strzelić takiej gafy, jak kiedyś z autobusami - zamiast do domu, to pojechałyśmy na drugi koniec Piły prawie. 
Wczoraj pokusiłam się o sprawdzenie tras  na google maps do poszczególnych miejsc, a nawet wydrukowałam sobie mapkę i naniosłam na nią najbardziej opłacalną dla nas trasę Dworzec-Różowy Pasaż(Sklep Manga-City)-Stary Browar(ewentualnie jeszcze park)-i Stary Rynek. Wiem, może to i śmieszne(byłam w Poznaniu kilka razy i w dalszym ciągu nie znam go na tyle dobrze, żeby se łazić gdzie popadnie), ale czy nie lepiej wiedzieć, gdzie się kierować? Wszystko mamy już  rozplanowane.
Wyjazd o 7:42, dwie godziny podróży, potem z dobrych pięć na łazikowanie po Poznaniu i sklepach no i ok. godziny piętnastej coś tam, powrót. Trzeba będzie iśc dzisiaj wcześniej spać,  wygodnie się jutro ubrać, naładować telefony, aparat i w drogę. To nasz pierwszy wspólny wypad do Poznania, w dodatku pociągiem *_*, więc jestem szczęśliwa i zarazem podenerwowana - bo kto by nie był? (pewnie każdy z wyjątkiem mnie).
Trafił mi się nasz wspólny bilet wyjazdowy. Akiś, tylko pilnuj naszego powrotnego, bo inaczej będziemy zmuszone zapylać do Piły na piechotę, albo zadzwonić po "taksówkę", tak jak podczas incydentu z autobusem. 

sobota, 11 sierpnia 2012

.

Cześć.

Nie mam zbytnio ochoty na pisanie. To ta pogoda tak na mnie działa. Niby jest słoneczko, ale biometr prawdopodobnie jest niekorzystny. Cały dzień męczy mnie ból głowy i zmęczenie. Nie mogę znaleźć na nic energii, o chęciach nie wspominając.
Niedawno bylam u Koneko na nocce. Jak zawsze pełno zabawy. Tym razem postanowiłyśmy na piwo.
Wypiłyśmy po szklance redsa. Cóż, nie jest źle.
Niestety, jako, że jesteśmy całkiem początkujące, postanowiłyśmy piwo zmieszać z tym, co zostało nam pod ręką. Chipsy, mirinda, ciasteczka, rogaliki.
I wyścigi.
W półtorej minuty wyżłopiłśmy całą szklankę.
Po paru chwilach, doszłyśmy do wniosku, że to była całkiem niemądra decyzja. Ból brzucha tak nas zamorczył, że leglyśmy na łożko.
Grrr.


Jak najdzie mnie wena, to coś jeszcze dopiszę.