Po nocy u Koneko...chcecie relacji?
Po pierwsze: nie wyspałam się. A to czemu?
Koneko ciągle mnie szturchała i mówiła: no nie śpij! nie śpij! mi się już spać nie chcę!
Myślałam, że oszaleję...
Po drugie: zaczęła mnie obacmywać. Błądzić ręką po moich plecach i wykrzykiwać: idzie pani na obcacsach, idzie rak idzie słoń..!
Źle? Posłuchajcie dalej.
Jak brałam prysznic to mnie podglądała przez okno...Brzmi śmiesznie? Oh, w rzeczy samej - było zabawnie - Dla Koneko. Śmiała się i rechotała podczas, gdy ja płonęłam i na wpół zrozpaczona i na wpół roześmiana krzyczałam, żeby polazła!
Czy to już apogeum nocki? Ależ skąd.
Gdy odcisnęła sobie nóż na ręce, kazała mi pocałować. Mało tego! miała łzy w oczach i wysyłała mi pełne szczeniackiego uroku spojrzenia!
Brzmi zabawnie? Zapewne.
Gdy oglądałyśmy film (horror - Naznaczony), to powiedziała ni stąd ni zowąd, że czuje perfumy...Damskie perfumy, a przecież było to kompletnie niemożliwe, biorąc pod uwagę fakt, że byłyśmy same w domu. Myślałam, że się posikam ze strachu, ale przeżyłam. (moje majtki też...)
Dalej...
Wyszłyśmy na balkon. Sąsiedzi śpią, a ta się śmieje (do teraz nie wiem z czego...). Ktoś idzie drogą oświetloną latarnią, a Koneko na całe gardło: ŁOHOHO i dała nura pod barierkę. W odpowiedzi dostałśmy jakieś końskie rżenie? Dotąd brzmi ciekawie? Czytajcie dalej.
Kwintesencją nocki było udawanie akademickiego, współnego, przyszłego życia. Poprosiła mnie, abyśmy wczuły się w nadchodzące studenckie czasy, więc przez jakiś czas mówiłyśmy do siebie dziwnymi, nierealnymi na ten moment zdaniami, jak na przykład: Jutro trzeba zapłacić rachunki...
Hej, halo. Mamy siedemnaście lat. Jakie rachunki?!
Pal licho.
Pomijając wszelkie niedogodności było zajebiście, a abstrahując od nocki to chciałam też napisać krótko o ludzkim umyśle.
Koneko. Czy uważasz, że człowiek, który ma schizofremię, rozdwojenie jaźni może być brany pod uwagę Twojej wściekłości? Czy uważasz, że człowiek, który wczuwa się w postać kogoś innego i go udaję jest chory na umyśle?
Czy, gdy przeczytałaś pierwsze zdanie to pomyślałaś: Hej CiastkowaAki, zabiję Cię?
Jeśli tak...To współczuję sobie. Tak sobie. Wiem już, że jestem martwa dlatego ...cholera.
Czym mnie zabijesz? Nożem? Ręką? WYciśniesz ze mnie soki, jak z cytryny i zrobisz lemoniadę? <lol> Zabrzmiało ciut erotycznie, ale trudno - lubisz takie rzeczy. Ja wiem.
Tak w ogóle to uważam, że powinnam teraz wyjechać z tej Polski, zrobić operajcę twarzy i zaszyć się jako mniszka w Hongkongu. Myślicie: dlaczego? Oszalała? W ogóle, dziwna z niej laska.
Już odpowiadam: Koneko pewnie zakasała już rękawy i szykuje się do zbrodni doskonałej. Odliczam więc moje życie, szykując się na poważny atak na mnie.
Kolejne pytanie, które nasuwa się Wam na myśl: Czemu ona będzie chciała cię zabić?
Hej. Może dlatego, że mam amnezję? Dlatego, że udaje kogoś kim nie jestem, mam rozdowjenie jaźni? Możliwe. Może, że przekręcam pewne fakty, śmieję się z głupot, denerwuję z niczego oraz przeklinam tych, którzy pokonali nas w Fantasy Tennis? Możliwe.
Kto to wie? Tak czy owak. Jestem już martwa i dumna z siebie. !
Zjem sobie wobec tego truskawkę, zrobię krótkie streszczenie mojego życia, a potem poczekam na niespodziewany atak.
Brzmi miło i sympatycznie.
Koneko,rób to powoli.
Znów zalatuje mi podtesktem. Trudno.
Ah, trzeba być rąbniętym na bani, aby pisać takie cholerstwa na blogspotach i innych popierdzielonych portalach internetowych. No bo kogo obchodzą moje wywody? Kto chce je czytać?
Nikt? Dobra odpowiedź.
I nie czytajacie. Strata czasu. A i jeszcze grozi utratą samokontroli. Ja już straciłam samokontrolę.
Tak. Trudno. AH.
Do widzenia.
Koneko, napisz rozdział.
Buziaki, martwa CiastkowaAki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz