Oto Pan Kawamura(kot, na którego natrafiłam podczas spaceru)
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Nie ma to jak siedzieć w swoim pokoju, przy swoim biurku na swoim krześle - zdecydowanie lepiej. Sebcio się za mną specjalnie nie stęsknił, aczkolwiek był zadowolony kiedy dostarczyłam mu liść sałaty(bo to jedyne za czym jest w stanie się tęsknić w ciągu 10 minut). Po przeczytaniu wszystkich książek z biblioteki(no, pomijając jedną, ktróra zupełnie nie przypadła mi do gustu) zabrałam się za czytanie dwóch książek ze zbioru wuja - mianowicie : Świat według Clarksona i Świat według Clarksona 2. Co dziwniejsze zaczęłam się zastanawiać, dlaczegóż to wcześniej nie pokusiłam się, żeby sięgnąć po te książki. Koleś pisze felietony całkiem od rzeczy i to z dużą dawką humoru. Chwilowo nic nie przebije historii, w której to Clarkson poluje nocą w ogródku, z noktowizorem i strzelbą na lisa - rano okazało się, że zmasakrował drewnianą ławkę swojej żony. A mógłby przysiąc, że to był ten wstrętny lis. W dodatku zastrzelił swoją kurę, która nazywała się David Beckham. Co za strata.
Nudząc się nocą weszłam o drugiej w nocy na stronę biblioteki i poszukałam kilku pozycji Murakamiego - co dziwniejsze wszystkie wypożyczone, jednak udało mi się znaleźć jedną wolną. Mianowicie Sputnik Sweetheart, którą pozwoliłam sobie zarezerwować. Jutro po południu jadę do biblioteki, tak więc mam nadzieję, że mi jej nie anulują.
Wczoraj pokusiłam się jeszcze o napisanie listu do kochanej Aki. Jako, że strasznie mi się nudziło, to poszukałam plik kartek, kopertę i zabrała się za pisanie. Zajeło mi to całe dwie godziny, jednak dodajy fakt, że dostałam za zadanie napisanie wiersza(co sprawą łatwą bez weny nie jest). A po południu list był już zaklejony i wysłany, by dojść dzisiaj do swojej właścicielki(podobno Aki się podobał - ale, nie wiem).