Cóż, nic ciekawego. Siedzę sobie i słucham muzyki ze strony
stereomood (aktualnie w tle
Clair de lune by
Claude Debyssy). Jako, że nie mam nic specjalnego do roboty to czytam sobie książkę(
Duch Ognia by G.Masterton) i gram w znalezione na kompie wuja gry. Jutro pójdę porobić zdjęcia, a jest co uchwycić (
jak wracałam do domu, to zrobiłam całkiem ciekawe ujęcie nieba i łąki), a i nudy się trochę zabije.
W dodatku mój ulubiony serial się skończył Dr.House (już dawno, ale dopiero teraz udało mi się obejrzeć ostatni odcinek). Według mnie, końcówka potoczyła się o wiele za szybko i poleciało trochę na całej fabule, ale! to tylko moje zdanie. Chociaż i tak w dalszym ciągu uwielbiam ten serial.
Zwłaszcza sarkastycznego House'a i jego przyjaciela Wilsona.
Kinga? ;o
OdpowiedzUsuń