czwartek, 28 czerwca 2012

Artist.

Ostatnio moim hobby stało się fotografowanie :P 
Tak więc macie piękną różyczkę stojącą na parapecie u mojej babci.

Jutro zakończenie roku szkolnego! ahh! nareszcie! Będzie można robić co tylko się chce przez dwa miesiące! :3 Aww~! Tylko na to czekałam! W końcu nie będzie się trzeba zamartwiać sprawdzianami, ocenami, kartkówkami czy chociaby zadaniami domowymi! Ale będzie się trzeba ostatni raz poświęcić. Zakończenie o mamy 8:30 na boisku szkolnym, a pani chciała żebyśmy przyszli wcześniej. I czeka druga klasa. Jedyne co mnie pociesza to to, że będziemy mieć zajęcia artystyczne i wyjazd w plener ^_^.
Hm, dzisiaj mieliśmy w szkole dzień Europejski i muszę powiedzieć, że się zdziwiłam. Dostaliśmy do przedstawienia Szwecję i zaplanowaliśmy co i jak. Mimo kilku niedociągnięć i dużej konkurencji zajeliśmy...DRUGIE miejsce! ^3^ (i dostaliśmy w nagrodę pudełko michałków *q*). Była jeszcze klasa, w której chłopacy przebrali się za dziewczyny(włącznie ze spódniczkami) a dziewczyny wcieliły się w rolę chłopaków. Była też królowa Elżbieta, która gościnnie wystąpiła w pokazie mody. Torreador i byk, któremu niestety odpadła głowa podczas szarżowania na czerwoną płachtę. Było całkiem zabawnie.
W oczekiwaniu na powrót Akiś do domu, siedzę i próbuję wymyślić fabułę nowego opowiadania i kolejny rozdział L&R, ale coś kiepsko mi idzie. Muszę poszukać inspiracji. A może sama się w końcu znajdzie?

środa, 27 czerwca 2012

Helloł maj bejb

Tak, tak. z Przymusu, według rozkazu, wedle czegoś innego -w końcu piszę.
Piszę jednak za darmo, chociaż też bym czegoś chciała, chociażby rozdziału Latvera&Ray'sayu, albo nowego prologu. (tak ty go piszesz -.-).
Już za dwa dni kompletny luzik od szkoły, zero stresu, zero nauki, brak wstawania o szóstej i trenowania umysłu do piętnastej. Koniec z tym! Mówię, stop.
Nie było dzisiaj nic ciekawego.
W szkole wiało pustkami, z mojej klasy było jedynie pięć marnych osóbek. Na wszystkich jednak lekcjach (oprócz biologii) nic nie robilłyśmy, więc szkoliłam swoje umiejetności w makao i panu.
Jestem w tym całkiem dobra. ! Haaa.
Z Koneko poznałyśmy na FantasyTennis pewnego chłopca. Ma na imię M. i ma trzynaście lat i wspólnie zgodziłyśmy się, że jest to typowy, słodziachny uke.
Gdyby jakaś yaoistka go usłyszała, to widziałaby go jedynie w wersji posłusznego, uroczego uke, który jedynie pręży się pod dotykiem stanowczego i nieugiętego Seme.
Tak to właśnie widzę. To znaczy, widzę wiele obrazów (+18) którę wolę zostawić w czeluściach mojego umysłu.
Niedługo jedziemy z Koneko do Poznania, potem na tennisa, potem na siłownie...te wakacje zdecydowanie nie będą nudnę, coś czuję, że we wrześniu wrócimy pełne energii! Ha ha ha.
Zaraz lecę, bo spać mi się chce. Dzisiaj jakoś nie wytrzymuję i moja energia witalna spada do minimum. Wymęczyłam się dzisiaj, a w dodatku w szkole nie dostałam tej pysznej bułki, co zawsze =.=.
W piatek idę robić zdjęcie dooo...
DOWODU TYMCZASOWEGO.
Łojacie.
Jeszcze nie tak dawno myślałam: Dowod? Jak bede go miec to bede super dojrzała i wgl i wgl.
A teraz...sama będę takowy posiadać. Dowód brzmi nieco dumnie i jest zabarwiony na pyszną czerwień. Mmmmm, będę dojrzałym Seme.
Osiemnastoletnim, pełnym pasji Seme, hoo!

DObra, ja spadam. Nie mam już nic wiecej do dodania.
Ari..ve..der...czi? :D







ZABIJĘ CIĘ KONEKO. :) 
Koneko: Też cię kocham tygrysku :*
CiastkowaAki: Kopiesz pod sobą dołki.
Koneko: Seerio?~
CiastkowaAki: Serio.
Koneko: Love ;*

czwartek, 21 czerwca 2012

Burza.

Skaner spartolił nieco robote, ale od czego w końcu są programy graficzne? 
Zdecydowanie burzowo. Nie tylko na dworze.

W tle : Jeden Osiem L - Przyjaźń.
Jeden Osiem L - Twoje miejsce

środa, 20 czerwca 2012

Nieważne,






Rozdział 1

  
Nathaniel westchnął, odgarniając do tyłu mokre włosy. Głęboki granat rozlał się po głowie, a niesforne, zawinięte na końcu pasma włosów opadły na blade czoło. Miał na sobie długie, czarne spodnie, mocno zwężane w nogawkach i luźną, fioletową koszulę.
Z pozoru zachował spokój. Oddychał miarowo, słuchając słów brata.
- Co to ma za znaczenie? – powiedział Ethan. – Nienawidzę współczucia i litości, wiesz o tym dobrze. I czy tego chcesz czy nie, dopnę swego.
Na twarzy Nathaniela widać było wzrastające napięcie.
- Nie możemy sprawić zawodu Ruko. Dobrze wiesz, że było to przeznaczone z góry – powiedział, podchodząc do okna.
Ethan zacisnął pięści.
- O – powiedział. – Mam zakochać się z przymusu?
Nathaniel odwrócił się. Na widok brata, zmrużył oczy.
- Ja też mam narzeczoną. – powiedział spokojnie. – I zamierzam ją pokochać.
Ethan parsknął niecierpliwie i wzniósł oczy do góry. Milczenie między nimi trwało długo.
W pokoju rozległy się łagodne kroki. Obaj obrócili się w stronę drzwi. Ich matka, wyrozumiale potraktowana przez starość spoglądała na nich z czułością. Jej ułożone w naturalne fale, siwe włosy okalały bladą twarz. Pomimo upływu lat wciąż była piękną, dojrzałą kobietą. Miała na sobie długą, perłową suknię, która falowała wokół jej nóg, gdy tylko zrobiła ku nim pierwsze, nieśmiałe kroki.
Ethan zamrugał oczami.
- Słyszałaś?
Kobieta uśmiechnęła się do niego troskliwie, a potem odetchnęła.
- Tak. – miała spokojny głos. – I rozumiem twój ból, Ethanie, ale w tym momencie nie masz wyboru – ostrożnie dobierała słowa, z większym namysłem niż zazwyczaj. Wiedziała, że Ethan jest impulsywny i bardziej zaborczy niż brat. Była więc cierpliwa.
Ethan spuścił wzrok.
- Nie pokocham Ruko – oświadczył cicho, a potem obrzucił brata szybkim, niepewnym spojrzeniem. – Nie zmuszę się do tego.
- Nie musisz jej kochać, wystarczy, że będziesz jej mężem – wtrącił chłodno Nathaniel, a jego twarz przybrała zirytowaną minę. Splatał ręce na piersi, z obrażoną miną, Nie posiadał cierpliwości. Uważał, że Ethan pod czułym spojrzeniem matki nie ulegnie, musiał więc zmusić brata do zmiany decyzji.
- Nathanielu… - skarciła go cicho matka, wysyłając mu zdziwione spojrzenie.
- Nasza rodzina stoi na skraju – odparł na swoje usprawiedliwienie Nathaniel, wzruszając przy tym umięśnionymi ramionami. – Skoro ja mam narzeczoną i zmuszam się, by za nią wyjść, Ethan też to zrobi.
Ale Ethan już wychodził. Szedł z dumnie uniesioną głową, z pewnością stawiając długie, ciężkie kroki.
Matka odprowadziła go zmartwionym spojrzeniem i odetchnęła zmęczona nieprzyjemną rozmową. Opadła z jękiem na fotel, chowając twarz w dłoniach.
- Nie chcę was krzywdzić – załkała w końcu, przerywając dojmującą ciszę. Spomiędzy jej warg wypływały rozgoryczone jęki, wplatając się w ciche westchnięcia Nathaniela.
- Powiem mu, że to już nieodwracalna decyzja – oznajmił szybko Nathaniel.
Ciche, zdziwione westchnienie, zatrzymało go w połowie drogi. Spojrzał na matkę z bólem, uważnie przypatrując się jej surowej twarzy.
- Zrozum go – powiedziała łagodnie. – Zawsze chciał się zakochać. Nie możemy mu tego odebrać, Nathanielu. Jesteś taki jak on, całkowicie zaborczy, uparty… - nie wiadomo, czy mówiła to z żalem, czy z pewną dozą rozbawienia. Na jej ustach igrał jednak skwaszony uśmiech, a z oczu wciąż kapały zasmucone łzy.
- Ethan to idiota, zapatrzony w czubek własnego nosa – wybuchł w końcu Nathaniel, wznosząc ręce do góry. Miał mocno zaciśnięte usta, a czoło pomarszczone w gniewnych rysach. Wypuszczał powietrze przez nos, a potem prychnął.
- Czasami  - zaczęła matka, unosząc się z fotela i podchodząc powoli do syna. – rzeczywistość jest inna niż nam się wydaje, kochanie. Ethan ma swoje własne, wewnętrzne problemy, ale jest na tyle dumny, że nie potrafi się do nich przyznać – z czułością pogłaskała Nathaniela po głowie. – Czasem trzeba w ciszy, próbować go zrozumieć.
Chłopak obrzucił matkę zdenerwowanym spojrzeniem.
- Ethan ..on. Czuję, że robi to wszystko od niechcenia. Rozmawia ze mną, zupełnie na tematy, które…
Matka zgromiła go spojrzeniem.
- Przestań – powiedziała stanowczo. – Idź do niego i z nim porozmawiaj. Nie będziecie, jak dzieci sprzeczać się o tak nieistotne rzeczy, gdy w grę wchodzą poważniejsze problemy – mruknęła, zmęczona.
Niespodziewanie do pokoju wszedł Etan, z takim samym wyrazem uporu, z jakim stąd wychodził. Na jego twarzy jednak, kłębił się gdzieś smutny uśmiech. Oczy mu błyszczały, a białe, rozchylone szeroko skrzydła kołysały się wraz z jego ciężkimi krokami.
Unosił rękę, zaciskając ją w pięść. Z cichym warknięciem, uderzył Nathaniela w twarz, zapominając o obecności przerażonej matki.
- Nie obrzucaj mnie błotem – krzyknął rozjuszony. Nie zdążył jednak nic dodać, ponieważ twarda pięść Nathaniela uderzyła go brutalnie w żuchwę. Chłopak wydał z siebie zaskoczony, cichy jęk, robiąc krok w tył.
-Chrzaniony hipokryto! – odparł zirytowany Nathaniel, nie przejmując się płynącą z nosa krwią.
- Zamiast płakać jak ci jest źle, bardziej zainteresuj się osobami, które się tobą opiekują, idioto! – warknął w odpowiedzi Ethan, oddając cios. Nathaniel złapał się za policzek, czując jak wewnętrzna jego strona nieprzyjemnie pulsuje, a w ustach rozchodzi się smak ciepłej krwi.
- Doskonale widzę, co się wokół mnie dzieje! – syknął przez zęby i odzyskując świadomość, rzucił się z pięściami na Ethana.
Pobudzeni do walki bracia, tarzali się po podłodze, obrzucając siebie pięściami i sypiąc gorzkie słowa na nowe zadrapania.
Ich matka spoglądała na nich, z pewną rezerwą, cierpliwie znosząc ich krzyki, przeplatane z jękami cierpienia. Dociskała dłonie do klatki piersiowej, próbując opanować drżące w środku serce. Nie lubiła, gdy jej synowie tak dobitnie wyładowywali na sobie frustrację, wiedziała natomiast, że to najlepszy sposób, aby oczyścić bolące serce z ran.
Stała więc pośrodku pokoju, przyglądając się zaciekłej walce, wywiązanej pomiędzy Ethanem, a Nathanielem. Ignorowała ślady krwi na podłodze i dyszące ciężko oddechy, przeplatane z pełnymi złości krzykami.
- Do niczego mi twoje ,,nic mi nie jest’’ skoro do cholery widzę jak się zachowujesz! – burknął Ethan, bijąc na oślep pięściami.
-Chrzaniony dupku – zasyczał złowrogo Nathaniel, oddając bratu z taką samą siłą i zaciekłością.
Długo trwało, aż oboje, zmęczeni opadli na plecy, dysząc obok siebie. Ich posiniaczone, zadrapane twarze  wyrażały teraz zmieszany smutek, złość, mnóstwo frustracji, która dusiła ich od środka.
Ich matka wciąż na nich patrzyła, powstrzymując potok łez.
- Wyjdę za Ruko – powiedział nagle Ethan i zamknął oczy.
Nathaniel obrzucił go zdziwionym spojrzeniem.
- Nie robię tego dla ciebie – oznajmił mu szybko Ethan, czując jak delikatne rumieńce oblewają mu policzki. – Ale dla nas. Nie patrzę jedynie na siebie, czasem potrafię się poświęcić dla innych.
Nathaniel, dotknięty słowami brata, wstrzymał oddech.
- Bracie – zaczął cicho. – Jesteś dla mnie …
Ich matka załkała, a oni podnieśli na nią wzrok.
- Jesteście dla siebie przyjaciółmi i powinniście sobie pomagać. To wy będziecie dla siebie wsparciem, gdy mnie już nie będzie. Żadne osoby z zewnątrz nie powinny mącić tego, co jest między wami, więc…proszę. Nie bijcie się już, a otwórzcie oczy na to, co was otacza… To piękne, że macie siebie, powinniście być do siebie bardziej otwarci.. i nie barykadować przed sobą serc. Nie ważne, że smutek, czy wstyd zżera was od środka…płaczcie, ale róbcie to w obecności brata. Bo kiedy bliska osoba jest obok, wszystko robi się  łatwiejsze do połknięcia – wyszeptała, a niewinne łzy spływały po jej zaróżowionych od płaczu policzkach.
Nathaniel i Ethan spojrzeli na siebie, a potem zmarszczyli twarze, w gniewnych spojrzeniach.
- Nie chcę po prostu, abyś myślał, że jestem gorszy, to wszystko. – zaczął Ethan. – I moje sprawy nie są tak straszne, żeby się nimi dzielić. Skoro mnie nie sprawią problemu, tobie również nie powinny. – na koniec uśmiechnął się i podniósł na łokciach. – Dziękuję, mamo.
Nathaniel zagryzł dolną wargę.
- Czasami czuję się bardziej samotny niż uważasz i potrzebuję cię częściej niż myślisz – powiedział w stronę brata, a potem obaj mocno siebie ściskali, przepełnieni dziwną troską i czułością wobec siebie.

A nic takiego !


Słodkie, nie? ^^


Już dawno chciałam to anime obejrzeć, ale całkowicie wyleciało mi z łepetyny. Tytułu też nie znam. Bu.
Nic się dzisiaj specjalniego nie wydarzyło - raczej. Śmieję się, bo przeglądam stare zdjęcia, gdy ja i Koneko wpadłyśmy na pomysł, aby przebrać się za facetów <lol>

Trochę straszne, ale też jakieś takie smutne ! 

No nic, nie mam w sumie za dużo do powiedzenia, oprócz tego, że...WAKACJE. Też je czujecie? My już prawie nie robimy nic na lekcjach..No oprócz j.polskiego. Jest ostro, ale już lepiej. Coraz lepiej. Cudownie. Prawie.
Nic mi się nie chce!
Koteeeek! Też kiedyś będziemy mieć takiego, ah! I aw. =3=






...AWWWWWWWWWWW. 

Patrzcie od 2:55. Widzicie te ciacha? I dont know i dont know i dont know..but i'm hot..

wtorek, 19 czerwca 2012

Na skraju dróg.


Jesteśmy w sytuacji kiedy każdy patrzy na ręce,
coraz więcej pytań, coraz szerzej rękami się przepycham
kiedyś start był tam, teraz start jest na mecie
nikt nie wita i nikt Cię nie chce,
teraz wszyscy widzą sens w tych liczbach
dziesięć lat temu jeszcze każdy gdybał
jak by to było wkrótce każdy się dowie, wybacz.
Gdzie się podział Daniel ten optymista?
Za bardzo poznałem smak tego życia
miałem marzenia przecież każdy to widział
każdy to słyszał i każdy to nucił,
teraz jestem na skraju dróg i tych zgliszczach
patrząc w otchłań szukam Świat w tych pół litrach
tak czasem to pozwala uciec przed codziennością
 czuje jak mnie ludzie osądzą, taa...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Tuczno.

Jakieś dwie godziny temu wróciłam z wycieszki klasowej do Tuczna - jestem wymęczona i niewyspana, ale było wesoło ^^. Udało mi się wtachać z moją ogromniastą torbą na górę i zająć pokój (a raczej klitkę jakby to powiedział Dante) o dziwo z balkonem - z czego byłam dumna. Pierwszego dnia Przyjazd, rozpakowywanie się, odpoczynek, obiad, potem ognisko, czas wolny i tak to zleciało. Z Karo oglądałyśmy DMC na DVD, czytałam książkę, dzwoniłam do CiastkowejAki i pisałam do niej smsy, a co najważniejsze klasa się trochę zintegrowała - przynajmniej z początku. A plotek co niemiara, jakbyśmy zamiast dwóch dni, spędzili tam conajmniej miesiąc, ale to inna historia. Ogólnie podobało mi się, tylko nie potrafię zrozumieć, dlaczego niektórzy uważają, że bez alkoholu nie ma zabawy? Wystarczy dobre towarzystwo, zabawne historie, gry planszowe i głowa pełna pozytywnych pomysłów żeby się dobrze bawić (a nie uchlać w niewiadomo co, że można by się śmiać z buta leżącego na ziemi).
Porobiłam kilka zdjęć telefonem - niektóre lepsze, niektóre gorsze, ale w końcu czego można oczekiwać po moich 5 mega pixelach?

  Widok z balkonu.

Z pomostu na jezioro Liptowskie. 


Po dłuższym zastanowieniu przedstawiona powyżej chmura zaczęła mi przypominać orła z godła polskiego ^_^ (tylko łapek mu brakuje).

Ujęcie mojej ważki, którą nazwałam Franek :3 zawsze chciałam zrobić takie zdjęcie, zawłaszcza, że z moim aparatem w telefonie musiałam zbliżyć się strasznie blisko, a nie chciałam wystraszyć Franka :D
Widok z balkonu o zmierzchu.

I z samego rana ^_^.

No i na koniec takie tam zdjęcie moich wysłużonych trampek (strój do buszu :D) w czasie spaceru do cywilizacji, który skończy się na spożywczym :P (z zarządzenia klasy).

To chyba wszystko, nie chce mi się specjalnie rozpisywać (zdjęcia przekazują całą reszte ^_^). Tyczasem idę się zrelaksować i przejrzeć zeszyty, bo w końcu jutro do szkoły. 

sobota, 9 czerwca 2012

Relacje z nocki. Koniec życia CiastkowejAki. Żegnajcie.

Po nocy u Koneko...chcecie relacji?


Po pierwsze: nie wyspałam się. A to czemu?
Koneko ciągle mnie szturchała i mówiła: no nie śpij! nie śpij! mi się już spać nie chcę!
Myślałam, że oszaleję...
Po drugie: zaczęła mnie obacmywać. Błądzić ręką po moich plecach i wykrzykiwać: idzie pani na obcacsach, idzie rak idzie słoń..!
Źle? Posłuchajcie dalej.
Jak brałam prysznic to mnie podglądała przez okno...Brzmi śmiesznie? Oh, w rzeczy samej - było zabawnie - Dla Koneko. Śmiała się i rechotała podczas, gdy ja płonęłam i na wpół zrozpaczona i na wpół roześmiana krzyczałam, żeby polazła!
Czy to już apogeum nocki? Ależ skąd.
Gdy odcisnęła sobie nóż na ręce, kazała mi pocałować. Mało tego! miała łzy w oczach i wysyłała mi pełne szczeniackiego uroku spojrzenia!
Brzmi zabawnie? Zapewne.
Gdy oglądałyśmy film (horror - Naznaczony), to powiedziała ni stąd ni zowąd, że czuje perfumy...Damskie perfumy, a przecież było to kompletnie niemożliwe, biorąc pod uwagę fakt, że byłyśmy same w domu. Myślałam, że się posikam ze strachu, ale przeżyłam. (moje majtki też...)
Dalej...
Wyszłyśmy na balkon. Sąsiedzi śpią, a ta się śmieje (do teraz nie wiem z czego...). Ktoś idzie drogą oświetloną latarnią, a Koneko na całe gardło: ŁOHOHO i dała nura pod barierkę. W odpowiedzi dostałśmy jakieś końskie rżenie? Dotąd brzmi ciekawie? Czytajcie dalej.
Kwintesencją nocki było udawanie akademickiego, współnego, przyszłego życia. Poprosiła mnie, abyśmy wczuły się w nadchodzące studenckie czasy, więc przez jakiś czas mówiłyśmy do siebie dziwnymi, nierealnymi na ten moment zdaniami, jak na przykład: Jutro trzeba zapłacić rachunki...
Hej, halo. Mamy siedemnaście lat. Jakie rachunki?!
Pal licho.
Pomijając wszelkie niedogodności było zajebiście, a abstrahując od nocki to chciałam też napisać krótko o ludzkim umyśle.

Koneko. Czy uważasz, że człowiek, który ma schizofremię, rozdwojenie jaźni może być brany pod uwagę Twojej wściekłości? Czy uważasz, że człowiek, który wczuwa się w postać kogoś innego i go udaję jest chory na umyśle?
Czy, gdy przeczytałaś pierwsze zdanie to pomyślałaś: Hej CiastkowaAki, zabiję Cię?
Jeśli tak...To współczuję sobie. Tak sobie. Wiem już, że jestem martwa dlatego ...cholera.
Czym mnie zabijesz? Nożem? Ręką? WYciśniesz ze mnie soki, jak z cytryny i zrobisz lemoniadę? <lol> Zabrzmiało ciut erotycznie, ale trudno - lubisz takie rzeczy. Ja wiem.

Tak w ogóle to uważam, że powinnam teraz wyjechać z tej Polski, zrobić operajcę twarzy i zaszyć się jako mniszka w Hongkongu. Myślicie: dlaczego? Oszalała? W ogóle, dziwna z niej laska.
Już odpowiadam: Koneko pewnie zakasała już rękawy i szykuje się do zbrodni doskonałej. Odliczam więc moje życie, szykując się na poważny atak na mnie.
Kolejne pytanie, które nasuwa się Wam na myśl: Czemu ona będzie chciała cię zabić?
Hej. Może dlatego, że mam amnezję? Dlatego, że udaje kogoś kim nie jestem, mam rozdowjenie jaźni? Możliwe. Może, że przekręcam pewne fakty, śmieję się z głupot, denerwuję z niczego oraz przeklinam tych, którzy pokonali nas w Fantasy Tennis? Możliwe.
Kto to wie? Tak czy owak. Jestem już martwa i dumna z siebie. !
Zjem sobie wobec tego truskawkę, zrobię krótkie streszczenie mojego życia, a potem poczekam na niespodziewany atak.
Brzmi miło i sympatycznie.
Koneko,rób to powoli.
Znów zalatuje mi podtesktem. Trudno.
Ah, trzeba być rąbniętym na bani, aby pisać takie cholerstwa na blogspotach i innych popierdzielonych portalach internetowych. No bo kogo obchodzą moje wywody? Kto chce je czytać?
Nikt? Dobra odpowiedź.
I nie czytajacie. Strata czasu. A i jeszcze grozi utratą samokontroli. Ja już straciłam samokontrolę.
Tak. Trudno. AH.
Do widzenia.

Koneko, napisz rozdział.

Buziaki, martwa CiastkowaAki.

czwartek, 7 czerwca 2012

Nocka.

I wkońcu mamy dłuugi weekend ludzie! Cieszmy się i radujmy! A'propos wolnego, to spotykamy się dzisiaj z CiastkowąAki na nockę *_* Żebyście nas wczoraj widzieli. Godzina 20:35 a do nas doszło dopiero, że dzisiaj sklepy zamknięte będa, a my nie mamy żadnego żarcia na nockę. To pędem pobiegłyśmy do najbliższego sklepu, jaki mamy pod ręką >Polo< i zrobiłyśmy zapasy: chipsy,pizza,ciastka,popcorn,lody... (dzięki ci Panie, że polo do 21:30 otwarte~).Filmy też mam w gotowości jako, że będziemy miały cały dom dla siebie to będziemy też mieć do dyspozycji telewizor w dużym pokoju *_* huehuehue~
Jednak pomimo wolnego i tak mam kilka rzeczy do zrobienia. Wczoraj zaczęłam robić zeszyt do japońskiego(muszę znaki kanji przepisać, partykuły i słówka jakie poznaliśmy) a na dokładkę dwa plakaty dla klubu GO, bo poprosiła mnie o nie pani M, która chodzi z nami na japoński (dzisiaj jeden plakat, jutro drugi).
Cóż, lepiej będzie jeśli zabiorę się do roboty(przy radiu japońskim, lepiej się pracuje~).



poniedziałek, 4 czerwca 2012

Hi.

Nie chce mi się pisać, a muszę, bo Koneko mnie zmusiła = ^ = .
Co by tu napisać...nic ciekawego się nie dzieje. Niedługo koniec roku, moje życie napędzane jest jedtnie dzięki tej myśli. Mam ochotę pisać i pisać i czytać i czytać i oglądać i oglądać dużo anime.
Jak każdy, chyba.
Jutro mam cięzkie lekcje (a kiedy mam lekkie?...). Na szczescie idziemy tylko jutro i w srode do szkoly, a potem laba. Cztery blogie dni wolnego, nic nie robienia i cieszenia sie na powrot zyciem.
Czy to nie brzmi pieknie?
Zaraz chyba ide se zrobic cos do zarcia, potem przeczytam rozdzial Koneko, a potem pojde odrobic lekcje i spac.
Rutyna.
Dzisiaj bylam dlugo w szkole...nikt mnie nie wkurzyl, ale zdarzyla sie smieszna sytuacja. Nie bede mowic o co chodzi, ale mam nowego suchara, ktory bardziej przyda sie chlopakom na podryw...

A wiec pan podchodzi do pani i mowi:
- Chyba diabieł cię nienawidzi
Wtedy pani, patrzy się na pana nie wiedząc, co odpowiedzieć, a pan kontynuuje:
- poniewaz jestes taka gorąca i kładzie Ci na ramieniu palec wydajac charakterystyczne ,,tssss''' słyszane, gdy coś bardzo gorącego zderzy się z zimnym.

Gdy to dzisiaj uslyszalam to stac mnie bylo jedynie na krotki chichot...No bo co mialam zrobic? Powiedziec: ale suchar?
Zrobiloby mu sie przykro. No nie?

Za Rok zdajemy egazmin z japońskiego. Mam nadzieje, ze do tego czasu bede juz lepsza w tym jezyku, a przez wakacje sie niezle podszkole i nadgonie zaległości.
Nie wiem, co mam jeszcze napisać.
Tak czy owak miłego wieczoru.

Buziaki.