sobota, 22 września 2012

Melancholia. Wieczna melancholia.

Czas na....



Właśnie, czas na co?
Na jesień, na liście spadające z drzew, na chłodniejsze noce, na tonę kubków z gorącym kako, na herbatkę z cytrynką, na zapadający mrok o godzinie szesnastej, na chwilową deprechę, na melancholię, na krótkotrwały smutek, na masę zajęć dodatkowych, na długie spanie w weekendy i niedosypianie w poniedziałki, wtorki, środy, czwartki i piątki, na długotrwałe zmęczeniem, na wyczekiwanie do wakacji, do kolejnych wyjazdów i ciepłych dni, na choroby, na katar, na wyczekiwanie byle do soboty, byle to świąt, byle do ferii, byle to wakacji, na zakończenie tego, co od dawna nas zżera i na rozpoczęcie tego o czym zawsze marzyliśmy.
Zawsze jest odpowiedni czas na spełnienie marzeń i rachunek sumienie. Każda chwila jest dobra, aby odpowiedzieć sobie na pytanie: Co mam teraz zrobić? Czego teraz pragnę? Kim ja właściwie jestem? 
 Odpowiedź jest prosta: Zabieraj dupę troki, zakasaj rękawy i heja do przodu, po odpowiedzi.
Przykładowe odpowiedzi:
a) Mogę pójść na łyżwy (w końcu nauczę się jeździć, bo na pewno jak się wywrócę przyjaciele mnie podniosą)
b) Pragnę.. gorącej czekolady, ewentualnie ciepłej herbatki, a na deser pysznej bułeczki z serem prosto z mikrofalówy.
c) Pragnę, abyście dali mi święty spokój, bo chcę być teraz sama.

Cóż, sama wpadłam w melancholię. Jesień źle na mnie działa. Czuję zmęczenie, jakieś szarawe myśli, po prostu dramat. Tracę ochotę na wszystko.
Męczy mnie katar, miejscami pobolewa mnie gardło, zimno mi i gorąco, a na dodatek za godzinę zacznie się niedziela...
Pesymizm tryb on.

Dobra, przejdę do następnego tematu...
Film Jesteś Bogiem wywołał furorę. I teraz Ci wielcy fani (tak, to była ironia) zbiorą się na seans filmowy, by potem masowo wstawiać na fejsa, naszą klasę (ktoś jeszcze z niej korzysta?) photobloga,  etc. filmiki z yt o Paktofonice. Hej, pseudo fani! UDŁAWCIE SIĘ TĄ SWOJĄ PSEUDO WIEDZĄ. ŚMIERĆ FRAJEROM, MADA FAKA.
Nie lubię rapu, Paktofoniki, czy innych raperskich kapel...  - i macie to uszanować.


Lata mi tu jakieś niezydentifikowane coś i muszę non stop odrywać łapę od klawiatury. A sio, wstrętne małe ufo. A sio...

Zamierzam zakończyć moją działalność jako ludzki psycholog. Wypchajcie się ze swoimi problemami i wiecznym marudzeniem, wiecznymi refleksjami (i tak do niczego nigdy nie zmierzacie, więc wtf...), słodziachnymi opisami, jaka to miłość jest okrutnie bolesna, debilnymi obrazkami.
I przestańcie w końcu udawać.
Bądźcie do cholery sobą.
Bo nic nie denerwuje mnie bardziej jak pseudo maska.


AVE KATAR. AVE ZMĘCZENIE.
 Walcie się na ryje.
Heheheheheheheh.
:)



CiastkowaAki, kim więc jesteś? 







środa, 29 sierpnia 2012

Kierunek -> Poznań.

Takie tam zrobione z balkonu.


Dawno nic nie napisałam, ale nie zamierzam się z tego powodu jakoś rzewnie tłumaczyć. Było, minęło. Razem z Akiś postanowiłyśmy na samym początku wakacji, że pojedziemy do Poznania, tak więc podreptałyśmy dzisiaj na PKP i kupiłyśmy sobie bilety na jutro. Ciężko było, nie ma co. Potem dowiedziałyśmy się już na zaś z jakiego peronu i toru mamy pociąg, żeby czasem nie strzelić takiej gafy, jak kiedyś z autobusami - zamiast do domu, to pojechałyśmy na drugi koniec Piły prawie. 
Wczoraj pokusiłam się o sprawdzenie tras  na google maps do poszczególnych miejsc, a nawet wydrukowałam sobie mapkę i naniosłam na nią najbardziej opłacalną dla nas trasę Dworzec-Różowy Pasaż(Sklep Manga-City)-Stary Browar(ewentualnie jeszcze park)-i Stary Rynek. Wiem, może to i śmieszne(byłam w Poznaniu kilka razy i w dalszym ciągu nie znam go na tyle dobrze, żeby se łazić gdzie popadnie), ale czy nie lepiej wiedzieć, gdzie się kierować? Wszystko mamy już  rozplanowane.
Wyjazd o 7:42, dwie godziny podróży, potem z dobrych pięć na łazikowanie po Poznaniu i sklepach no i ok. godziny piętnastej coś tam, powrót. Trzeba będzie iśc dzisiaj wcześniej spać,  wygodnie się jutro ubrać, naładować telefony, aparat i w drogę. To nasz pierwszy wspólny wypad do Poznania, w dodatku pociągiem *_*, więc jestem szczęśliwa i zarazem podenerwowana - bo kto by nie był? (pewnie każdy z wyjątkiem mnie).
Trafił mi się nasz wspólny bilet wyjazdowy. Akiś, tylko pilnuj naszego powrotnego, bo inaczej będziemy zmuszone zapylać do Piły na piechotę, albo zadzwonić po "taksówkę", tak jak podczas incydentu z autobusem. 

sobota, 11 sierpnia 2012

.

Cześć.

Nie mam zbytnio ochoty na pisanie. To ta pogoda tak na mnie działa. Niby jest słoneczko, ale biometr prawdopodobnie jest niekorzystny. Cały dzień męczy mnie ból głowy i zmęczenie. Nie mogę znaleźć na nic energii, o chęciach nie wspominając.
Niedawno bylam u Koneko na nocce. Jak zawsze pełno zabawy. Tym razem postanowiłyśmy na piwo.
Wypiłyśmy po szklance redsa. Cóż, nie jest źle.
Niestety, jako, że jesteśmy całkiem początkujące, postanowiłyśmy piwo zmieszać z tym, co zostało nam pod ręką. Chipsy, mirinda, ciasteczka, rogaliki.
I wyścigi.
W półtorej minuty wyżłopiłśmy całą szklankę.
Po paru chwilach, doszłyśmy do wniosku, że to była całkiem niemądra decyzja. Ból brzucha tak nas zamorczył, że leglyśmy na łożko.
Grrr.


Jak najdzie mnie wena, to coś jeszcze dopiszę.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Alter Bridge

Will they open their eyes
And realize, we're one
Still the pain we carry on
I know our day will come
Will they open their eyes
 And realize, we're one...

czwartek, 12 lipca 2012

Pan Kawaura i Clarkson.

Oto Pan Kawamura(kot, na którego natrafiłam podczas spaceru)

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Nie ma to jak siedzieć w swoim pokoju, przy swoim biurku na swoim krześle - zdecydowanie lepiej. Sebcio się za mną specjalnie nie stęsknił, aczkolwiek był zadowolony kiedy dostarczyłam mu liść sałaty(bo to jedyne za czym jest w stanie się tęsknić w ciągu 10 minut). Po przeczytaniu wszystkich książek z biblioteki(no, pomijając jedną, ktróra zupełnie nie przypadła mi do gustu) zabrałam się za czytanie dwóch książek ze zbioru wuja - mianowicie : Świat według Clarksona Świat według Clarksona 2.  Co dziwniejsze zaczęłam się zastanawiać, dlaczegóż to wcześniej nie pokusiłam się, żeby sięgnąć po te książki. Koleś pisze felietony całkiem od rzeczy i to z dużą dawką humoru. Chwilowo nic nie przebije historii, w której to Clarkson poluje nocą w ogródku, z noktowizorem i strzelbą na lisa - rano okazało się, że zmasakrował drewnianą ławkę swojej żony. A mógłby przysiąc, że to był ten wstrętny lis. W dodatku zastrzelił swoją kurę, która nazywała się David Beckham. Co za strata. 
Nudząc się nocą weszłam o drugiej w nocy na stronę biblioteki i poszukałam kilku pozycji Murakamiego - co dziwniejsze wszystkie wypożyczone, jednak udało mi się znaleźć jedną wolną. Mianowicie Sputnik Sweetheart, którą pozwoliłam sobie zarezerwować. Jutro po południu jadę do biblioteki, tak więc mam nadzieję, że mi jej nie anulują.
Wczoraj pokusiłam się jeszcze o napisanie listu do kochanej Aki. Jako, że strasznie mi się nudziło, to poszukałam plik kartek, kopertę i zabrała się za pisanie. Zajeło mi to całe dwie godziny, jednak dodajy fakt, że dostałam za zadanie napisanie wiersza(co sprawą łatwą bez weny nie jest). A po południu list był już zaklejony i wysłany, by dojść dzisiaj do swojej właścicielki(podobno Aki się podobał - ale, nie wiem).

poniedziałek, 9 lipca 2012

Świat jest piękny! I to jest właśnie ta­kie smutne.

Rynek w Wyrzysku.
(Zdjęcie znalezione w internecie - mojego autorstwa przebywają tymczasowo na telefonie)

W tle: Spiritualized-Broken Heart
 
Ogółem zupełnie nic. Kończę czytać Kafkę nad Morzem Murakamiego i zacznę czytać Imię Róży, którą polecił mi wuja. Dzisiaj znowu byłam na spacerze, porobiłam zdjęcia, spotkałam kotkę Mimi i Kawamurę i dwie małe żabki.Szkoda, że w Pile nie ma takiego spokoju jak tutaj. Najchętniej usiadłabym na zielonej trawie i spoglądała beztrosko w niebo.
Nie wiem czemu i dlaczego, ale zaczęłam jakoś inaczej postrzegać wszystko to co znajduje się wokół(nie, nie zwariowałam.).Po prostu wszystko wydaje mi się piękniejsze.  

Coraz częściej wpatruję się w niebo...



sobota, 7 lipca 2012

Ciekawi mnie twoje zaciekawienie.

Cóż, nic ciekawego. Siedzę sobie i słucham muzyki ze strony stereomood (aktualnie w tle Clair de lune by Claude Debyssy). Jako, że nie mam nic specjalnego do roboty to czytam sobie książkę(Duch Ognia by G.Masterton) i gram w znalezione na kompie wuja gry. Jutro pójdę porobić zdjęcia, a jest co uchwycić (jak wracałam do domu, to zrobiłam całkiem ciekawe ujęcie nieba i łąki), a i nudy się trochę zabije.
W dodatku mój ulubiony serial się skończył Dr.House (już dawno, ale dopiero teraz udało mi się obejrzeć ostatni odcinek). Według mnie, końcówka potoczyła się o wiele za szybko i poleciało trochę na całej fabule, ale! to tylko moje zdanie. Chociaż i tak w dalszym ciągu uwielbiam ten serial.  

Zwłaszcza sarkastycznego House'a i jego przyjaciela Wilsona.


piątek, 6 lipca 2012

Krótko

Witajcie w piątkowe popołudnie w wakacje!

Jak się dzisiaj czujecie? Ja pretty good. Wczoraj przyjechała do mnie kuzynka, a dzisiaj planujemy zrobić na obiad pizzę *w*. Może moja kuchnia nie wybuchnie...zobaczymy.
Na nyanan mangowe przeczytałam historie młodej dziewczyny Junko. Jak przez przypadek weszłam na youtube i obejrzałam filmik z nią to po prostu beczałam jak bóbr. Dobrze,że wtedy byłam już sama(Asia poszła do babci z wujkiem :D).
Koneko wyjeżdza dzisiaj do babci, a ja będę z kuzynką siedzieć w Pile. Cóż.
Życzę wam miłych wakacji ludzie, korzystajcie z nich i zbierajcie siły na przyszły rok!

czwartek, 28 czerwca 2012

Artist.

Ostatnio moim hobby stało się fotografowanie :P 
Tak więc macie piękną różyczkę stojącą na parapecie u mojej babci.

Jutro zakończenie roku szkolnego! ahh! nareszcie! Będzie można robić co tylko się chce przez dwa miesiące! :3 Aww~! Tylko na to czekałam! W końcu nie będzie się trzeba zamartwiać sprawdzianami, ocenami, kartkówkami czy chociaby zadaniami domowymi! Ale będzie się trzeba ostatni raz poświęcić. Zakończenie o mamy 8:30 na boisku szkolnym, a pani chciała żebyśmy przyszli wcześniej. I czeka druga klasa. Jedyne co mnie pociesza to to, że będziemy mieć zajęcia artystyczne i wyjazd w plener ^_^.
Hm, dzisiaj mieliśmy w szkole dzień Europejski i muszę powiedzieć, że się zdziwiłam. Dostaliśmy do przedstawienia Szwecję i zaplanowaliśmy co i jak. Mimo kilku niedociągnięć i dużej konkurencji zajeliśmy...DRUGIE miejsce! ^3^ (i dostaliśmy w nagrodę pudełko michałków *q*). Była jeszcze klasa, w której chłopacy przebrali się za dziewczyny(włącznie ze spódniczkami) a dziewczyny wcieliły się w rolę chłopaków. Była też królowa Elżbieta, która gościnnie wystąpiła w pokazie mody. Torreador i byk, któremu niestety odpadła głowa podczas szarżowania na czerwoną płachtę. Było całkiem zabawnie.
W oczekiwaniu na powrót Akiś do domu, siedzę i próbuję wymyślić fabułę nowego opowiadania i kolejny rozdział L&R, ale coś kiepsko mi idzie. Muszę poszukać inspiracji. A może sama się w końcu znajdzie?

środa, 27 czerwca 2012

Helloł maj bejb

Tak, tak. z Przymusu, według rozkazu, wedle czegoś innego -w końcu piszę.
Piszę jednak za darmo, chociaż też bym czegoś chciała, chociażby rozdziału Latvera&Ray'sayu, albo nowego prologu. (tak ty go piszesz -.-).
Już za dwa dni kompletny luzik od szkoły, zero stresu, zero nauki, brak wstawania o szóstej i trenowania umysłu do piętnastej. Koniec z tym! Mówię, stop.
Nie było dzisiaj nic ciekawego.
W szkole wiało pustkami, z mojej klasy było jedynie pięć marnych osóbek. Na wszystkich jednak lekcjach (oprócz biologii) nic nie robilłyśmy, więc szkoliłam swoje umiejetności w makao i panu.
Jestem w tym całkiem dobra. ! Haaa.
Z Koneko poznałyśmy na FantasyTennis pewnego chłopca. Ma na imię M. i ma trzynaście lat i wspólnie zgodziłyśmy się, że jest to typowy, słodziachny uke.
Gdyby jakaś yaoistka go usłyszała, to widziałaby go jedynie w wersji posłusznego, uroczego uke, który jedynie pręży się pod dotykiem stanowczego i nieugiętego Seme.
Tak to właśnie widzę. To znaczy, widzę wiele obrazów (+18) którę wolę zostawić w czeluściach mojego umysłu.
Niedługo jedziemy z Koneko do Poznania, potem na tennisa, potem na siłownie...te wakacje zdecydowanie nie będą nudnę, coś czuję, że we wrześniu wrócimy pełne energii! Ha ha ha.
Zaraz lecę, bo spać mi się chce. Dzisiaj jakoś nie wytrzymuję i moja energia witalna spada do minimum. Wymęczyłam się dzisiaj, a w dodatku w szkole nie dostałam tej pysznej bułki, co zawsze =.=.
W piatek idę robić zdjęcie dooo...
DOWODU TYMCZASOWEGO.
Łojacie.
Jeszcze nie tak dawno myślałam: Dowod? Jak bede go miec to bede super dojrzała i wgl i wgl.
A teraz...sama będę takowy posiadać. Dowód brzmi nieco dumnie i jest zabarwiony na pyszną czerwień. Mmmmm, będę dojrzałym Seme.
Osiemnastoletnim, pełnym pasji Seme, hoo!

DObra, ja spadam. Nie mam już nic wiecej do dodania.
Ari..ve..der...czi? :D







ZABIJĘ CIĘ KONEKO. :) 
Koneko: Też cię kocham tygrysku :*
CiastkowaAki: Kopiesz pod sobą dołki.
Koneko: Seerio?~
CiastkowaAki: Serio.
Koneko: Love ;*

czwartek, 21 czerwca 2012

Burza.

Skaner spartolił nieco robote, ale od czego w końcu są programy graficzne? 
Zdecydowanie burzowo. Nie tylko na dworze.

W tle : Jeden Osiem L - Przyjaźń.
Jeden Osiem L - Twoje miejsce

środa, 20 czerwca 2012

Nieważne,






Rozdział 1

  
Nathaniel westchnął, odgarniając do tyłu mokre włosy. Głęboki granat rozlał się po głowie, a niesforne, zawinięte na końcu pasma włosów opadły na blade czoło. Miał na sobie długie, czarne spodnie, mocno zwężane w nogawkach i luźną, fioletową koszulę.
Z pozoru zachował spokój. Oddychał miarowo, słuchając słów brata.
- Co to ma za znaczenie? – powiedział Ethan. – Nienawidzę współczucia i litości, wiesz o tym dobrze. I czy tego chcesz czy nie, dopnę swego.
Na twarzy Nathaniela widać było wzrastające napięcie.
- Nie możemy sprawić zawodu Ruko. Dobrze wiesz, że było to przeznaczone z góry – powiedział, podchodząc do okna.
Ethan zacisnął pięści.
- O – powiedział. – Mam zakochać się z przymusu?
Nathaniel odwrócił się. Na widok brata, zmrużył oczy.
- Ja też mam narzeczoną. – powiedział spokojnie. – I zamierzam ją pokochać.
Ethan parsknął niecierpliwie i wzniósł oczy do góry. Milczenie między nimi trwało długo.
W pokoju rozległy się łagodne kroki. Obaj obrócili się w stronę drzwi. Ich matka, wyrozumiale potraktowana przez starość spoglądała na nich z czułością. Jej ułożone w naturalne fale, siwe włosy okalały bladą twarz. Pomimo upływu lat wciąż była piękną, dojrzałą kobietą. Miała na sobie długą, perłową suknię, która falowała wokół jej nóg, gdy tylko zrobiła ku nim pierwsze, nieśmiałe kroki.
Ethan zamrugał oczami.
- Słyszałaś?
Kobieta uśmiechnęła się do niego troskliwie, a potem odetchnęła.
- Tak. – miała spokojny głos. – I rozumiem twój ból, Ethanie, ale w tym momencie nie masz wyboru – ostrożnie dobierała słowa, z większym namysłem niż zazwyczaj. Wiedziała, że Ethan jest impulsywny i bardziej zaborczy niż brat. Była więc cierpliwa.
Ethan spuścił wzrok.
- Nie pokocham Ruko – oświadczył cicho, a potem obrzucił brata szybkim, niepewnym spojrzeniem. – Nie zmuszę się do tego.
- Nie musisz jej kochać, wystarczy, że będziesz jej mężem – wtrącił chłodno Nathaniel, a jego twarz przybrała zirytowaną minę. Splatał ręce na piersi, z obrażoną miną, Nie posiadał cierpliwości. Uważał, że Ethan pod czułym spojrzeniem matki nie ulegnie, musiał więc zmusić brata do zmiany decyzji.
- Nathanielu… - skarciła go cicho matka, wysyłając mu zdziwione spojrzenie.
- Nasza rodzina stoi na skraju – odparł na swoje usprawiedliwienie Nathaniel, wzruszając przy tym umięśnionymi ramionami. – Skoro ja mam narzeczoną i zmuszam się, by za nią wyjść, Ethan też to zrobi.
Ale Ethan już wychodził. Szedł z dumnie uniesioną głową, z pewnością stawiając długie, ciężkie kroki.
Matka odprowadziła go zmartwionym spojrzeniem i odetchnęła zmęczona nieprzyjemną rozmową. Opadła z jękiem na fotel, chowając twarz w dłoniach.
- Nie chcę was krzywdzić – załkała w końcu, przerywając dojmującą ciszę. Spomiędzy jej warg wypływały rozgoryczone jęki, wplatając się w ciche westchnięcia Nathaniela.
- Powiem mu, że to już nieodwracalna decyzja – oznajmił szybko Nathaniel.
Ciche, zdziwione westchnienie, zatrzymało go w połowie drogi. Spojrzał na matkę z bólem, uważnie przypatrując się jej surowej twarzy.
- Zrozum go – powiedziała łagodnie. – Zawsze chciał się zakochać. Nie możemy mu tego odebrać, Nathanielu. Jesteś taki jak on, całkowicie zaborczy, uparty… - nie wiadomo, czy mówiła to z żalem, czy z pewną dozą rozbawienia. Na jej ustach igrał jednak skwaszony uśmiech, a z oczu wciąż kapały zasmucone łzy.
- Ethan to idiota, zapatrzony w czubek własnego nosa – wybuchł w końcu Nathaniel, wznosząc ręce do góry. Miał mocno zaciśnięte usta, a czoło pomarszczone w gniewnych rysach. Wypuszczał powietrze przez nos, a potem prychnął.
- Czasami  - zaczęła matka, unosząc się z fotela i podchodząc powoli do syna. – rzeczywistość jest inna niż nam się wydaje, kochanie. Ethan ma swoje własne, wewnętrzne problemy, ale jest na tyle dumny, że nie potrafi się do nich przyznać – z czułością pogłaskała Nathaniela po głowie. – Czasem trzeba w ciszy, próbować go zrozumieć.
Chłopak obrzucił matkę zdenerwowanym spojrzeniem.
- Ethan ..on. Czuję, że robi to wszystko od niechcenia. Rozmawia ze mną, zupełnie na tematy, które…
Matka zgromiła go spojrzeniem.
- Przestań – powiedziała stanowczo. – Idź do niego i z nim porozmawiaj. Nie będziecie, jak dzieci sprzeczać się o tak nieistotne rzeczy, gdy w grę wchodzą poważniejsze problemy – mruknęła, zmęczona.
Niespodziewanie do pokoju wszedł Etan, z takim samym wyrazem uporu, z jakim stąd wychodził. Na jego twarzy jednak, kłębił się gdzieś smutny uśmiech. Oczy mu błyszczały, a białe, rozchylone szeroko skrzydła kołysały się wraz z jego ciężkimi krokami.
Unosił rękę, zaciskając ją w pięść. Z cichym warknięciem, uderzył Nathaniela w twarz, zapominając o obecności przerażonej matki.
- Nie obrzucaj mnie błotem – krzyknął rozjuszony. Nie zdążył jednak nic dodać, ponieważ twarda pięść Nathaniela uderzyła go brutalnie w żuchwę. Chłopak wydał z siebie zaskoczony, cichy jęk, robiąc krok w tył.
-Chrzaniony hipokryto! – odparł zirytowany Nathaniel, nie przejmując się płynącą z nosa krwią.
- Zamiast płakać jak ci jest źle, bardziej zainteresuj się osobami, które się tobą opiekują, idioto! – warknął w odpowiedzi Ethan, oddając cios. Nathaniel złapał się za policzek, czując jak wewnętrzna jego strona nieprzyjemnie pulsuje, a w ustach rozchodzi się smak ciepłej krwi.
- Doskonale widzę, co się wokół mnie dzieje! – syknął przez zęby i odzyskując świadomość, rzucił się z pięściami na Ethana.
Pobudzeni do walki bracia, tarzali się po podłodze, obrzucając siebie pięściami i sypiąc gorzkie słowa na nowe zadrapania.
Ich matka spoglądała na nich, z pewną rezerwą, cierpliwie znosząc ich krzyki, przeplatane z jękami cierpienia. Dociskała dłonie do klatki piersiowej, próbując opanować drżące w środku serce. Nie lubiła, gdy jej synowie tak dobitnie wyładowywali na sobie frustrację, wiedziała natomiast, że to najlepszy sposób, aby oczyścić bolące serce z ran.
Stała więc pośrodku pokoju, przyglądając się zaciekłej walce, wywiązanej pomiędzy Ethanem, a Nathanielem. Ignorowała ślady krwi na podłodze i dyszące ciężko oddechy, przeplatane z pełnymi złości krzykami.
- Do niczego mi twoje ,,nic mi nie jest’’ skoro do cholery widzę jak się zachowujesz! – burknął Ethan, bijąc na oślep pięściami.
-Chrzaniony dupku – zasyczał złowrogo Nathaniel, oddając bratu z taką samą siłą i zaciekłością.
Długo trwało, aż oboje, zmęczeni opadli na plecy, dysząc obok siebie. Ich posiniaczone, zadrapane twarze  wyrażały teraz zmieszany smutek, złość, mnóstwo frustracji, która dusiła ich od środka.
Ich matka wciąż na nich patrzyła, powstrzymując potok łez.
- Wyjdę za Ruko – powiedział nagle Ethan i zamknął oczy.
Nathaniel obrzucił go zdziwionym spojrzeniem.
- Nie robię tego dla ciebie – oznajmił mu szybko Ethan, czując jak delikatne rumieńce oblewają mu policzki. – Ale dla nas. Nie patrzę jedynie na siebie, czasem potrafię się poświęcić dla innych.
Nathaniel, dotknięty słowami brata, wstrzymał oddech.
- Bracie – zaczął cicho. – Jesteś dla mnie …
Ich matka załkała, a oni podnieśli na nią wzrok.
- Jesteście dla siebie przyjaciółmi i powinniście sobie pomagać. To wy będziecie dla siebie wsparciem, gdy mnie już nie będzie. Żadne osoby z zewnątrz nie powinny mącić tego, co jest między wami, więc…proszę. Nie bijcie się już, a otwórzcie oczy na to, co was otacza… To piękne, że macie siebie, powinniście być do siebie bardziej otwarci.. i nie barykadować przed sobą serc. Nie ważne, że smutek, czy wstyd zżera was od środka…płaczcie, ale róbcie to w obecności brata. Bo kiedy bliska osoba jest obok, wszystko robi się  łatwiejsze do połknięcia – wyszeptała, a niewinne łzy spływały po jej zaróżowionych od płaczu policzkach.
Nathaniel i Ethan spojrzeli na siebie, a potem zmarszczyli twarze, w gniewnych spojrzeniach.
- Nie chcę po prostu, abyś myślał, że jestem gorszy, to wszystko. – zaczął Ethan. – I moje sprawy nie są tak straszne, żeby się nimi dzielić. Skoro mnie nie sprawią problemu, tobie również nie powinny. – na koniec uśmiechnął się i podniósł na łokciach. – Dziękuję, mamo.
Nathaniel zagryzł dolną wargę.
- Czasami czuję się bardziej samotny niż uważasz i potrzebuję cię częściej niż myślisz – powiedział w stronę brata, a potem obaj mocno siebie ściskali, przepełnieni dziwną troską i czułością wobec siebie.

A nic takiego !


Słodkie, nie? ^^


Już dawno chciałam to anime obejrzeć, ale całkowicie wyleciało mi z łepetyny. Tytułu też nie znam. Bu.
Nic się dzisiaj specjalniego nie wydarzyło - raczej. Śmieję się, bo przeglądam stare zdjęcia, gdy ja i Koneko wpadłyśmy na pomysł, aby przebrać się za facetów <lol>

Trochę straszne, ale też jakieś takie smutne ! 

No nic, nie mam w sumie za dużo do powiedzenia, oprócz tego, że...WAKACJE. Też je czujecie? My już prawie nie robimy nic na lekcjach..No oprócz j.polskiego. Jest ostro, ale już lepiej. Coraz lepiej. Cudownie. Prawie.
Nic mi się nie chce!
Koteeeek! Też kiedyś będziemy mieć takiego, ah! I aw. =3=






...AWWWWWWWWWWW. 

Patrzcie od 2:55. Widzicie te ciacha? I dont know i dont know i dont know..but i'm hot..

wtorek, 19 czerwca 2012

Na skraju dróg.


Jesteśmy w sytuacji kiedy każdy patrzy na ręce,
coraz więcej pytań, coraz szerzej rękami się przepycham
kiedyś start był tam, teraz start jest na mecie
nikt nie wita i nikt Cię nie chce,
teraz wszyscy widzą sens w tych liczbach
dziesięć lat temu jeszcze każdy gdybał
jak by to było wkrótce każdy się dowie, wybacz.
Gdzie się podział Daniel ten optymista?
Za bardzo poznałem smak tego życia
miałem marzenia przecież każdy to widział
każdy to słyszał i każdy to nucił,
teraz jestem na skraju dróg i tych zgliszczach
patrząc w otchłań szukam Świat w tych pół litrach
tak czasem to pozwala uciec przed codziennością
 czuje jak mnie ludzie osądzą, taa...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Tuczno.

Jakieś dwie godziny temu wróciłam z wycieszki klasowej do Tuczna - jestem wymęczona i niewyspana, ale było wesoło ^^. Udało mi się wtachać z moją ogromniastą torbą na górę i zająć pokój (a raczej klitkę jakby to powiedział Dante) o dziwo z balkonem - z czego byłam dumna. Pierwszego dnia Przyjazd, rozpakowywanie się, odpoczynek, obiad, potem ognisko, czas wolny i tak to zleciało. Z Karo oglądałyśmy DMC na DVD, czytałam książkę, dzwoniłam do CiastkowejAki i pisałam do niej smsy, a co najważniejsze klasa się trochę zintegrowała - przynajmniej z początku. A plotek co niemiara, jakbyśmy zamiast dwóch dni, spędzili tam conajmniej miesiąc, ale to inna historia. Ogólnie podobało mi się, tylko nie potrafię zrozumieć, dlaczego niektórzy uważają, że bez alkoholu nie ma zabawy? Wystarczy dobre towarzystwo, zabawne historie, gry planszowe i głowa pełna pozytywnych pomysłów żeby się dobrze bawić (a nie uchlać w niewiadomo co, że można by się śmiać z buta leżącego na ziemi).
Porobiłam kilka zdjęć telefonem - niektóre lepsze, niektóre gorsze, ale w końcu czego można oczekiwać po moich 5 mega pixelach?

  Widok z balkonu.

Z pomostu na jezioro Liptowskie. 


Po dłuższym zastanowieniu przedstawiona powyżej chmura zaczęła mi przypominać orła z godła polskiego ^_^ (tylko łapek mu brakuje).

Ujęcie mojej ważki, którą nazwałam Franek :3 zawsze chciałam zrobić takie zdjęcie, zawłaszcza, że z moim aparatem w telefonie musiałam zbliżyć się strasznie blisko, a nie chciałam wystraszyć Franka :D
Widok z balkonu o zmierzchu.

I z samego rana ^_^.

No i na koniec takie tam zdjęcie moich wysłużonych trampek (strój do buszu :D) w czasie spaceru do cywilizacji, który skończy się na spożywczym :P (z zarządzenia klasy).

To chyba wszystko, nie chce mi się specjalnie rozpisywać (zdjęcia przekazują całą reszte ^_^). Tyczasem idę się zrelaksować i przejrzeć zeszyty, bo w końcu jutro do szkoły. 

sobota, 9 czerwca 2012

Relacje z nocki. Koniec życia CiastkowejAki. Żegnajcie.

Po nocy u Koneko...chcecie relacji?


Po pierwsze: nie wyspałam się. A to czemu?
Koneko ciągle mnie szturchała i mówiła: no nie śpij! nie śpij! mi się już spać nie chcę!
Myślałam, że oszaleję...
Po drugie: zaczęła mnie obacmywać. Błądzić ręką po moich plecach i wykrzykiwać: idzie pani na obcacsach, idzie rak idzie słoń..!
Źle? Posłuchajcie dalej.
Jak brałam prysznic to mnie podglądała przez okno...Brzmi śmiesznie? Oh, w rzeczy samej - było zabawnie - Dla Koneko. Śmiała się i rechotała podczas, gdy ja płonęłam i na wpół zrozpaczona i na wpół roześmiana krzyczałam, żeby polazła!
Czy to już apogeum nocki? Ależ skąd.
Gdy odcisnęła sobie nóż na ręce, kazała mi pocałować. Mało tego! miała łzy w oczach i wysyłała mi pełne szczeniackiego uroku spojrzenia!
Brzmi zabawnie? Zapewne.
Gdy oglądałyśmy film (horror - Naznaczony), to powiedziała ni stąd ni zowąd, że czuje perfumy...Damskie perfumy, a przecież było to kompletnie niemożliwe, biorąc pod uwagę fakt, że byłyśmy same w domu. Myślałam, że się posikam ze strachu, ale przeżyłam. (moje majtki też...)
Dalej...
Wyszłyśmy na balkon. Sąsiedzi śpią, a ta się śmieje (do teraz nie wiem z czego...). Ktoś idzie drogą oświetloną latarnią, a Koneko na całe gardło: ŁOHOHO i dała nura pod barierkę. W odpowiedzi dostałśmy jakieś końskie rżenie? Dotąd brzmi ciekawie? Czytajcie dalej.
Kwintesencją nocki było udawanie akademickiego, współnego, przyszłego życia. Poprosiła mnie, abyśmy wczuły się w nadchodzące studenckie czasy, więc przez jakiś czas mówiłyśmy do siebie dziwnymi, nierealnymi na ten moment zdaniami, jak na przykład: Jutro trzeba zapłacić rachunki...
Hej, halo. Mamy siedemnaście lat. Jakie rachunki?!
Pal licho.
Pomijając wszelkie niedogodności było zajebiście, a abstrahując od nocki to chciałam też napisać krótko o ludzkim umyśle.

Koneko. Czy uważasz, że człowiek, który ma schizofremię, rozdwojenie jaźni może być brany pod uwagę Twojej wściekłości? Czy uważasz, że człowiek, który wczuwa się w postać kogoś innego i go udaję jest chory na umyśle?
Czy, gdy przeczytałaś pierwsze zdanie to pomyślałaś: Hej CiastkowaAki, zabiję Cię?
Jeśli tak...To współczuję sobie. Tak sobie. Wiem już, że jestem martwa dlatego ...cholera.
Czym mnie zabijesz? Nożem? Ręką? WYciśniesz ze mnie soki, jak z cytryny i zrobisz lemoniadę? <lol> Zabrzmiało ciut erotycznie, ale trudno - lubisz takie rzeczy. Ja wiem.

Tak w ogóle to uważam, że powinnam teraz wyjechać z tej Polski, zrobić operajcę twarzy i zaszyć się jako mniszka w Hongkongu. Myślicie: dlaczego? Oszalała? W ogóle, dziwna z niej laska.
Już odpowiadam: Koneko pewnie zakasała już rękawy i szykuje się do zbrodni doskonałej. Odliczam więc moje życie, szykując się na poważny atak na mnie.
Kolejne pytanie, które nasuwa się Wam na myśl: Czemu ona będzie chciała cię zabić?
Hej. Może dlatego, że mam amnezję? Dlatego, że udaje kogoś kim nie jestem, mam rozdowjenie jaźni? Możliwe. Może, że przekręcam pewne fakty, śmieję się z głupot, denerwuję z niczego oraz przeklinam tych, którzy pokonali nas w Fantasy Tennis? Możliwe.
Kto to wie? Tak czy owak. Jestem już martwa i dumna z siebie. !
Zjem sobie wobec tego truskawkę, zrobię krótkie streszczenie mojego życia, a potem poczekam na niespodziewany atak.
Brzmi miło i sympatycznie.
Koneko,rób to powoli.
Znów zalatuje mi podtesktem. Trudno.
Ah, trzeba być rąbniętym na bani, aby pisać takie cholerstwa na blogspotach i innych popierdzielonych portalach internetowych. No bo kogo obchodzą moje wywody? Kto chce je czytać?
Nikt? Dobra odpowiedź.
I nie czytajacie. Strata czasu. A i jeszcze grozi utratą samokontroli. Ja już straciłam samokontrolę.
Tak. Trudno. AH.
Do widzenia.

Koneko, napisz rozdział.

Buziaki, martwa CiastkowaAki.

czwartek, 7 czerwca 2012

Nocka.

I wkońcu mamy dłuugi weekend ludzie! Cieszmy się i radujmy! A'propos wolnego, to spotykamy się dzisiaj z CiastkowąAki na nockę *_* Żebyście nas wczoraj widzieli. Godzina 20:35 a do nas doszło dopiero, że dzisiaj sklepy zamknięte będa, a my nie mamy żadnego żarcia na nockę. To pędem pobiegłyśmy do najbliższego sklepu, jaki mamy pod ręką >Polo< i zrobiłyśmy zapasy: chipsy,pizza,ciastka,popcorn,lody... (dzięki ci Panie, że polo do 21:30 otwarte~).Filmy też mam w gotowości jako, że będziemy miały cały dom dla siebie to będziemy też mieć do dyspozycji telewizor w dużym pokoju *_* huehuehue~
Jednak pomimo wolnego i tak mam kilka rzeczy do zrobienia. Wczoraj zaczęłam robić zeszyt do japońskiego(muszę znaki kanji przepisać, partykuły i słówka jakie poznaliśmy) a na dokładkę dwa plakaty dla klubu GO, bo poprosiła mnie o nie pani M, która chodzi z nami na japoński (dzisiaj jeden plakat, jutro drugi).
Cóż, lepiej będzie jeśli zabiorę się do roboty(przy radiu japońskim, lepiej się pracuje~).



poniedziałek, 4 czerwca 2012

Hi.

Nie chce mi się pisać, a muszę, bo Koneko mnie zmusiła = ^ = .
Co by tu napisać...nic ciekawego się nie dzieje. Niedługo koniec roku, moje życie napędzane jest jedtnie dzięki tej myśli. Mam ochotę pisać i pisać i czytać i czytać i oglądać i oglądać dużo anime.
Jak każdy, chyba.
Jutro mam cięzkie lekcje (a kiedy mam lekkie?...). Na szczescie idziemy tylko jutro i w srode do szkoly, a potem laba. Cztery blogie dni wolnego, nic nie robienia i cieszenia sie na powrot zyciem.
Czy to nie brzmi pieknie?
Zaraz chyba ide se zrobic cos do zarcia, potem przeczytam rozdzial Koneko, a potem pojde odrobic lekcje i spac.
Rutyna.
Dzisiaj bylam dlugo w szkole...nikt mnie nie wkurzyl, ale zdarzyla sie smieszna sytuacja. Nie bede mowic o co chodzi, ale mam nowego suchara, ktory bardziej przyda sie chlopakom na podryw...

A wiec pan podchodzi do pani i mowi:
- Chyba diabieł cię nienawidzi
Wtedy pani, patrzy się na pana nie wiedząc, co odpowiedzieć, a pan kontynuuje:
- poniewaz jestes taka gorąca i kładzie Ci na ramieniu palec wydajac charakterystyczne ,,tssss''' słyszane, gdy coś bardzo gorącego zderzy się z zimnym.

Gdy to dzisiaj uslyszalam to stac mnie bylo jedynie na krotki chichot...No bo co mialam zrobic? Powiedziec: ale suchar?
Zrobiloby mu sie przykro. No nie?

Za Rok zdajemy egazmin z japońskiego. Mam nadzieje, ze do tego czasu bede juz lepsza w tym jezyku, a przez wakacje sie niezle podszkole i nadgonie zaległości.
Nie wiem, co mam jeszcze napisać.
Tak czy owak miłego wieczoru.

Buziaki.

wtorek, 29 maja 2012

Thundercats!

21 dni do końca roku szkolnego i wtedy koniec ze sprawdzianami, kartkówkami i odpowiedziami przy tablicy! Dwa miesiące wolnego, które i tak miną jak z bicza strzelił (a powinny się ciągnąć jak najdłużej). No, ale taki urok wakacji, ciężko przychodzą i szybko odchodzą, w każdym razie czekam na nie z utęsknieniem.
W szkole nie było nic specjalnego. Na historii oglądaliśmy film "Car". Co można myśleć o takim filmie, jeżeli ma się podobne sceny:
a) jeden z poddanych podbiegł do cara i próbował mu powiedzieć, że jest "boskim" posłannikiem i jeśli powie, żeby piorun strzelił z nieba to strzeli (a jak strzelił to poddany wylądował w wodzie, w dodatku chwaląc Cara oO jak połowa innych ludzi, która wskoczyła do rzeki).
b) Car dosiadł się do swoich "poddanych" , którzy mieli zacząć posiłek(miód, chleb i coś tam jeszcze). Kiedy on usiadł, wszyscy staneli na równe nogi, bojąc się na niego spojrzeć. Potem kazał im usiąść i ni stąd ni z owąd, każdemu zaczął wpychać do buzi kawał chleba z miodem oO i przy ostatnim zatrzymał się i powiedział:"Ten, któremu dam umoczony kęs, zdradzi mnie. Tak powiedział Pan. Z miodkiem bedzie bardziej słodko?!"
Dla mnie był conajmniej dziwny, chociaż miejscami nawet ciekawy (jeżeli nie liczyć łamania kości, tortur i tym podobnych).
Na wychowawczej w poniedziałek, każdy dostał jakieś zadanie - mi przypadło opisanie kultury,tradycji i zwyczajów Szwedzkich (podobno na Dzień Europejski - trochę spóźniony, no ale niech będzie). I jeszcze zostaję jutro godzinę po lekcjach, żeby poprawić ostatni sprawdzian z fizyki (Panie Boże, daj mi grupę A!). W sumie z ocenami do nadrobienia zostaną mi tylko dwa sprawdziany z angielskiego, oczywiście nie licząc kolejnego, który ma być 7.06 - ale przecież każdy chyba wie, że jest wolne, prawda? :3 No i sprawdzian z chemi w 4.06, kartkówka z geografii 5 albo 12.06... prawie bym zapomniała, jeszcze będe musiała-znaczy, nie tylko ja- zgłosić się do odpowiedzi z chemii (zna ból ten, komu ocena się wacha~).
W dodatku od wczoraj dostałam zajawki na "anime" ThunderCats *w* (leci od pon. do pt. o 16:00 na CN). Ogromny plus za wykorzystanie kotopodobnych istot! :3 (prawie jak w naszym opowiadaniu).

sobota, 26 maja 2012

Witajcie

Hej ;-)

Gorąco jest. Tata kupił mi dużo ogórków, więc je sobie wcinam. ^^ Dzisiaj idziemy z Koneko na bagmintona. A wczoraj nieźle przed japońskim trenowałyśmy. Ciągle sobie czytałyśmy i uczyłyśmy się nowych słówek, łoaah. Niezłe rzeeczy. W każdym bądź razie chodzimy nadal i cały czas sie dokształcamy. Szukałam ostatnio jakichś nowego obrazka na bloga, ktory moglby poslozyc jako szablon, ale zadnego takiego, ktory by od razu wpadl mi w oko, nie znalazlam. Na razie szata graficzna bloga jest ladna (przynajmniej mi sie podoba) trawka, przyjaciolki no normalnie polowa wiosny i polowa lata.
Tak se mysle co tu jeszcze napisac.
Aaaa. Dawno z Koneko nie gralysmy w AIONA. Caly czas tylko tennis, tennis, tennis...nie zeby mi sie ta gra nudzila, bo uwielbiam w to grac, aczkolwiek urozmaicenie nie bedzie chyba takim zlym pomyslem.
Dzisiaj bylam sie przejsc do taty. Piechotą. Uhh.
Troche bylo meczaco, ale dalam rade ^^
Tak se mysle, ze mam ochote obejrzec jakas drame, ale brak wolnego czasu skutecznie mi to uniemozliwia. Zaczne cos ogladac pod koniec czerwca...a wlasnie. Co do czerwca.
Niedlugo wakacje!
I odpoczynek. Blogi odpoczynek, na ktory tak dluuugo kazdy uczen czeka.
Powiem na dwa miechy: baj baj francuski, baj baj chemiio, baj baj geografio, zmoro ludzkosci.
No dobra, nie mam dzisiaj zadnego filmiku (obrazka tym bardziej) wiec dzisiejszą notkę zostawię ,,na sucho''.
Do kiedys tam.

środa, 23 maja 2012

Ike ike!

Zdecydowanie za gorący dzień na cokolwiek i całe szczęście, że nie muszę - no prócz nauczenia się speakingów na kartkówkę z angola. Siedzę sobie i czekam aż CiastkowaAki dopisze coś do swojego rozdziału(poprosiłam ją :3 - bo znowu nie wiem co mam napisać) i czytam w międzyczasie książkę Uczennicę Maga (Trudi Canavan). Po szkole od razu zaszłam do bilbioteki oddać przeczytane książki i wypożyczyć kolejne. W dziale z fantastyką znalazłam książkę Petera V.Bretta ,,Malowany człowiek" Elspeth Cooper ,,Pieśń Ziemi" i pokusiłam się jeszcze żeby zajrzeć na półkę z nowościami gdzie udało mi się wypatrzeć książkę Mingmei Yip ,,Płatki z nieba". Wszystkie wydają się bardzo interesujące :3

Oprócz tego poszłam jeszcze do chińskiego centrum handlowego, bo zobaczyłam tam śliczny pokrowiec i przywieszkę do telefonu *_* którym nie potrafiłam odmówić (zwłaszcza, że niebieska przywieszka pasuje pod kolor mojego telefonu :3). Pokrowiec kosztował 6.50 a przywieszka niecałe 3.50 ^_^ więc nie wykosztowałam się za bardzo (pomińmy fakt, że jestem teraz spłukana doszczętnie ^o^'').

(piosenka, która  - nie wiedząc czemu- przypomina mi wakacje :3)

Tak więc ike ike! 

wtorek, 22 maja 2012

Wiadomość.

Znalazłam chwilę czasu na informatyce, żeby wpaść i napisać wiadomość dla CiastkowejAki :3 Mianowicie mam dla ciebie niespodziankę ^_^ (właściwie to się jeszcze tworzy - nie wiedzieć czemu wena dopada mnie ostatnio tylko w szkole, ciekawe dlaczego...). Jak wrócę do domu, to najpierw przepiszę i poprawię rozdział (którego tak nie mogłaś się doczekać ^_^'') i napiszę jeszcze coś na blogu. Tymczasem zmykam - przerwa niedługo, a nie chcę marnować czasu. Nigdy nie wiadomo kiedy dorwie mnie wena.

środa, 16 maja 2012

Ohayou

Hejj
Nic się dzisiaj ciekawego nie wydarzyło, więc nie mam o czym za bardzo się rozpisać. Tak czy owak chciałam Ci powiedzieć Koneko:
Tak ,zauważyłam...Trudno było nie zauważyć..Śliiczny wygląd. I całkiem sporo odwiedzin, haha.
No dobra, to ja czekam na rozdział.
A pozniej idziemy z Koneko po Dangeki Deisy, do Emipka.

wtorek, 15 maja 2012

.

Może troszkę nadużywam obecności na tym blogu, ale nic mi się nie chcę, więc stracę ten czas na napisanie nowego posta.
Pomijając, że dzisiaj mam okropny dzień, to głowa mnie boli. Nie mam na nic ochoty i chcę już wakacje.
Dzięki za dedykację i rysunki, Koneko. Są śliczne.

Dzięki i do usłyszenia.

Bazgroły.


Ogólnie w szkole od samego rana byłam nie do życia. Bezmyślnie notowałam wszystko do zeszytu, a w przerwach na pisanie czytałam książkę od której się uzależniłam - "Księga Jesiennych Demonów" Jarosława Grzędowicza(jak ktoś jest miłośnikiem horrorów, to twórczość tego pana na pewno przypadnie do gustu). Jak dotąd najbardziej spodobało mi się opowiadanie pt. „Wiedźma i Wilk” oraz „Klub Absolutnej Karty Kredytowej” – ale zostały mi jeszcze dwa. Właściwie jakby  na to nie patrzeć, to miałam mnóstwo czasu na poświęcenie się czytaniu. Na dwóch godzinach historii pan puścił nam film wojenny - nie żeby nie był ciekawy, po prostu nie chciało mi się zadzierać głowy, by spojrzeć na wysoko zawieszony telewizor. Na przedsiębiorstwie z kolei duża większość klasy (za wyjątkiem mnie i Pauliny) pisała poprawę sprawdzianu. Zostałam przeniesiona z mojego przytulnego miejsca z ławki pod ścianą do biurka nauczyciela, gdzie znowu pogrążyłam się w lekturze.
Jaka byłam uradowana wiadomością, że nie idziemy jutro na 10:20, a dlaczego? Głównym sprawcą jest sprawdzian polskiego, który miał być na dwóch ostatnich godzinach.  Ale wnioskując po tym, że przenieśli nam go na SAM początek, stwierdziłam, że najzwyczajniej w świecie Pani od polskiego dowiedziała się zapewne, że nie będzie jej na tych ostatnich dwóch godzinach. Tak więc poszła przerzucić nam polski na wcześniejszą godzinę – nie wiem czy się cieszyć, że kończę o 12:55, czy płakać, że będę musiała się zerwać o świcie do szkoły >_>).  A niech to szlag trafi.
Wiem co powinnam robić – pisać rozdział trzeci, który idzie mi nazbyt mozolnie już od wczorajszego wieczoru. ALE odpocznę sobie jeszcze trochę i obiecuję, że się za niego wezmę (już wczoraj Akiś chciała mnie ukatrupić, tak więc nie będę się znowu narażać – a jak już mowa o ukatrupianiu, to gdzie mój rysunek? Hę!? Ja ciągle pamiętam!).
Postanowiłam dołączyć do dzisiejszej notki moje bazgroły narysowane na PO – z małą dedykacją dla wiadomo kogo :3 (Patrz tekst wyżej wyróżniony wytłuszczoną kursywą – W dalszym ciągu czekam).

Dobrze! To idę korzystać z czasu póki go mam (pamiętam o rozdziale, pamiętam!), bo potem będę zmuszona przejrzeć zeszyt z polskiego i przypomnieć sobie kochanego Makbeta, i pouczyć się z niemieckiego na kartkówkę.



poniedziałek, 14 maja 2012

Cześć. Tu znowu CiastkowaAki, a co?!

CZEŚĆ

Tak, to znowu ja. CiastkowaAki. Czasem ma się takie dni, że chce się wszystko zrobić teraz, zaraz. Właśnie tak mam dzisiaj. mam ochotę pisać i pisać i czytać i tworzyć mnóstwo rozdziałów. Mam ogromne nadzieje, że Koneko upora się ze swoim rozdziałem i ja zdaże napisać swój!
Dzisiaj nic fajnego się nie wydarzyło, tylko na fizyce pani o nas zapomniała, więc se poszliśmy do domciu. a co! trzeba korzystać, gdy nadarza się okazja.
Jestem ciekawa, czy nasz blog będzie kiedyś tak popularny jak ankyls..W sumie niczym się nie różni (=^=) Popularność...hm.
To mogłoby być zabawne, a także szkodliwe. Nie jest dobrze być za popularnym. Trzeba z umiarem do wszystkiego podchodzić, prawda?
Tak jak Karolina.. Oh, ona nie umie podchodzić żartem. Wkurzyła mnie dzisiaj, więc jej troszkę dogadałam... Powiedziała mi, że mam się nie ośmieszać, a ja zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać i odparłam z drwiną w głosie, że jakoś nikt się ze mnie nie śmieje, więc gdzie ja się ośmieszam?
Ona przewróciła oczami, a ja zachichotałam i se poszłam. A co? Będzie mnie jeszcze tutaj..Phh.
O, albo dzisiaj podeszłam do Ani i zaczęłam coś mowić, a Karolina: EJ, ANIA SŁUCHAJ MNIE!!!! MUSZĘ DOKOŃCZYĆ.
Spojrzałam na nią rozbawiona i poszłam się smiejąc, a one mnie odprowadziły wzrokiem. To było całkiem zabawne. Lubię być czasem wredna.. Czasem. Nie zawsze.
Dzisiaj na przykład byłam bardzo miła dla Koneko, gdy gadałysmy przez skype :3. Powiedziała mi, że to jest dziwne, gdy się tak zachowuje..
OH, no cóż.!
Dobra, nie mam, co więcej pisać. Najchętniej poszłabym spać, ale jeszcze nie zrobiłam tego i owego, więc ... -.-

Do kiedyś!

Posłuchajcie se tego, rozwala system *_*


:-)

Cześć :D !

Właśnie skończyłam pisać rozdział 1 i muszę ze skromnością przyznać, że całkiem mi wyszedł. Jestem ciekawa, co odpowie na to Koneko. Mam nadzieję, że się jej spodoba. Wczoraj już miałam jej wysłać, jednak nie wyrobiłam się i dzisiaj go dokończyłam. Dosłownie przed chwilką.
Macie kawałek:


Ciekawe więc, kim był?
Nim narrar zdołał się go o to zapytać, chłopak szedł już przed siebie, dumnym krokiem, stawiając długie, stanowcze kroki. Jego miecz kołysał się z każdym jego posunięciem, odbijając od siebie promienie słoneczne.
Ray’sayu spoglądał w jego plecy, zastanawiając się gorączkowo, co robić.
- Poczekaj – zawołał za Latverem, a tamten przystanął w pół kroku, spoglądając na niego zza ramienia.  Ray’sayu podszedł do niego, po czym uśmiechnął się przepraszającym tonem.
- Nie można każdemu ufać – zaczął ostrożnie. – Czy wystarczy ci, że chcę się zemścić?
Latver spojrzał na niego błyskotliwie, a kąciki jego ust lekko drgnęły.
- Zemsta to sposób na życie. – odparł dziwnym głosem, a potem spojrzał na Ray’sayu przejmująco. – Chyba idziemy tą samą ścieżką, młody narrarze.
Ray’sayu zabłysły oczy.


No, taki mały fragment, a co! Chyba nikt mnie o to nie pozwie, gdy już wydamy swoją książkę (a wydamy!). Dobra, ja spadam. Na razie!



niedziela, 13 maja 2012

Kimi no Shiranai Monogatari.

Pogoda za oknem nie wygląda ani trochę zachęcająco. Czarne chmury zawieszone na niebie czekają tylko by złapać jakiegoś nieszczęśnika bez parasola, a powietrze sprawia wrażenie jakby wogóle się nieporuszało. W dodatku muszę stwierdzić, że na dworze było mi cieplej niż w cichym zakątku mojego pokoju.
Kim tak właściwie jestem? 子猫. Jeżeli ktoś choć trochę zna japoński, to z pewnością wywnioskował po moim pseudonimie to, że uwielbiam koty, co jest zupełną prawdą - chociaż zamiast kota posiadam małą, czarną świnkę morską, która nosi dumne imię Sebastian (chociaż zwykło się go nazywać również Schizusiem). Prócz świniaczka, mogę się również pochwalić niewielkim akwarium stojącym obok telewizora, które zamieszkuje sześć małych rybek w towarzystwie ślimaków(które pojawiły się niewiadomo skąd, jednak dzięki nim pozbyłam się z akwarium zbędnych glonów). 
Razem z CiastkowąAki zajmujemy się pisaniem opowiadań(przy okazji próbując wydać własną książkę, co jest zadaniem strasznie trudnym), chodzimy na lekcje japońskiego do szkoły językowej, wypożyczamy hurtowo książki z biblioteki, objadamy się na nockach pizzą i innymi paskudztwami, wygłupiamy się, gramy w badmintona, pocieszamy się nawzajem no i oczywiście wkurzamy na siebie praktycznie non stop, 24/h na dobę i kłócimy jak stare małżeństwo - czyli właściwie robimy wszystko co robić powinny najlepsze przyjaciółki (oczywiście wymieniłam tylko kilka najważniejszych i najbardziej godnych uwagi przykładów).
Wracając do realiów dnia dzisiejszego, powinnam pisać teraz pracę na polski i uczyć się na kartkówkę z angielskiego - ale po co się spieszyć, jak można ze wszystkim zdażyć na ostatnią chwilę? No właśnie. 
Co do wczorajszego prologu, to został napisany (nie ma to jak soundtrack z Dragon Age) i czekam teraz na pierwszy rozdział, który CiastkowaAki zdeklarowała dzisiaj napisać i (uwaga!) narysowac mi rysunek, na który czekam już prawie TRZY długie tygodnie! Zobaczymy co z tego będzie...
Tymczasem idę na chwilę zanurzyć się w lekturze książki Jarosława Grzędowicza "Księga Jesiennych Demonów", a następnie zakasać rękawy i zabrać się za pisanie pracy na polski. 
さよなら!
It’s a perfect day
Hikokigumo hashitte oikaketa
Itsuka te wa todokutte
Sou shinjiteita kedo
Sora wa amari ni tookatta kara
 Chippoke na jibun ga kanashiku omoetanda...

sobota, 12 maja 2012

Prolog.

Wygląd bloga tak mnie dołuje, że nie mam ochoty się rozpisywać. Cóż, dobra kultura nakazuje jednak się przedstawić, podać powody (a po co stworzyłyście bloga, a na co, a co w nim będzie...)
Jestem CiastkowaAki. I właśnie tym imieniem będę tutaj żyła. Możliwe, że jego nazwa sugeruje, że lubię ciastka (co tak bardzo nie mija się z prawdą..) jednak, po prosu uważam, że do mnie pasuje. Tak czy owak, stworzłyśmy tego bloga dla siebie - nie dla was.
Jesli jednak ktokolwiek byłby zainteresowany naszym  normalnym, będę się czuła zaszczycona.
Tak czy owak, pan sensei (od Japońskiego) powiedział nam w piątek, że za rok możemy przystępować do egamiznu. W Warszawie. Niezła sprawa, co?
Jestem ciekawa. Byłabym z siebie bardzo dumna. Bardzo dumna. Oh, jaka byłabym z siebie dumna...
Niedawno też razem z Koneko (nie przestawiam Wam jej, bo zapewne sama to zrobi...) byłyśmy na siłowni i tak nam się spodobało, że postanowiłyśmy pójść jeszcze raz i kolejny i następny również. Suma sumarum wykupimy sobie karnet na dziesięć wejść.
Muszę w końcu zacząć czytać Dżumę, bo się nie wyrobię, a lektura podąża za mną, co krok. Cholera.
Nie mam za dużo do powiedzenia, bo wiem, że wygląd bloga jest tak odstręczający, że mnie samej odchodzi ochota na cokolwiek. Wolę jednak blogspota, niż Oneta (wybacz...) ponieważ ilekroć tam zaglądam, występuje rutynowy błąd:
Wystąpił błąd, ale z Twoim blogiem na pewno wszystko w porządku...
Nieważne w jakiej kolejności idzie zdanie, ważne, że przesłanie ma takie samo.!

Koneko walczy z prologiem (marzenie stworzenia książki..), jeśli się wyrobi to napiszę rozdział I. Tak więc, trzymam za nią kciuki.
Ganbatte kudasai, Koneko-chan.